“Prawdziwe życie zaczyna się po śmierci”, to nie do końca banalny truizm. W wietnamskiej rzeczywistości istnieje seria wydarzeń towarzyskich, których ilość i rozmach za każdym razem budzi mój podziw. Dopiero zakończyły się pogrzeby, w którch uczesniczyły setki osób, a już czas na spotkanie po 49. dniach. Spotkanie to odbywa się w 49 dzień po śmierci (z racji tego, że dziadkowie zmarli w bliskim odstępie czasu obie uroczystości postanowiono zorganizować w jednym terminie). Impreza jest tylko dla członków najbliższej rodziny, co w tym konkretnym przypadku oznacza liczbę gości bliską setki (ile dokładnie było osób nie wiem, bo byliśmy tylko pół dnia). 49. rocznica składa się z dwóch głównych części, pierwszą z nich są wspominki z udziałem mnichów I mniszek buddyjskich. Śpiewane są mantry, członkowie uroczystości modlą się i oddają cześć zmarłym, przygotowywane są posiłki na domowych ołtarzach, ogląda się pośmiertny album (dokładny odpowiednik albumu weselnego i filmy z pogrzebu!), płoną papierowe pieniądze i trociczki. W trakcie uroczystości panuje typowy wietnamski nieopisany brak kluczowych momentów i postaci. W Polsce wiadomo co kto robi i kiedy – wszystko odbywa się według pewnego planu, jest zawsze ktoś kto organizuje imprezę. W Wietnamie ten schemat nie ma miejsca. Plan imprezy odbywa się “spontanicznie” według pewnego ramowego planu – choć ramy te są dla mnie tylko częściowo uchwytne.
W trakcie głównej ceremonii, która trwa około godziny wewnątrz domu gromadzą się dzieci i kobiety. Rozmawiają, żartują, jedzą – w tle dobiegających z głównego pomieszczenia zaciągających śpiewów buddyjskich. Natomiast na zapleczu domu znajduje się stół “męski” gdzie odbywa się impreza w zupełnie luźnym stylu! Niesamowite!
FAJECZKA PRZED MANTRĄ…
_____________________________________________________________
CEREMONIA W GŁÓWNYM POMIESZCZENIU
_____________________________________________________________
MNISI PO CEREMONII, CZAS NA HERBATKĘ I WEGETARIAŃSKĄ STRAWĘ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz