Hotel Victoria w Chau Doc, jak śpiewał Sławek…. Victoria hotel, hotel moich snów….wspaniałe miejsce nad brzegiem Mekongu. Widok na rozpływającą się rzekę. Po lewej stronie Kambodża, po prawej Wietnam. Choć samo przejście graniczne znajduje się dobre 30 minut od hotelu. Serwis pierwsza klasa – ale woda w basenie zdecydowanie wymaga podgrzewania w styczniu!
Zdjęcie naszej łodzi typu SPEEDBOAT. Bardzo przyjemny środek transportu – I chyba dobra alternatywa dla klekoczącego autobusu…
Wietnamskie przejście graniczne Vinh Xuong. W gorze budynki przejścia granicznego. W dole barki czekające na redzie na kontrolę celną.
Kambodżańskie przejście graniczne robi mniejsze wrażenie. Kaam Samnor jest bardziej ukryte niż wietnamski odpowiednik. Stojąca przy brzegu łódź patrolowa wygląda jakby miała pamiętać czasy Lon Nol-a. W środku panuje pełen “freestyle”, nasz przewodnik pomaga urzędnikom wypisywać i wklejać wizy on arrival. Nie ma zaskoczenia, ale każdy mówi tu po wietnamsku – choć to już ostatnie takie miejsce w tym tygodniu…
W Phnom Penh nadbrzeże wygląda mało spektakularnie, natomiast witająca nas biało – czerwona flaga sprawia, że odrazu lubimy Kambodżę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz