Kilka dni po wizycie Dominiki i Czarka oraz ekipy z Londynu pojawiłem się na wsi po raz kolejny wsi. Tym razem mieliśmy możliwość świętować 61. urodziny teścia oraz pierwsze urodziny Thao (pierwsze urodziny dziecka to jedna z najhuczniej obchodzonych uroczystości w Wietnamie).
Odbyło się takie “małe wesele”. Stawiło się ponad 50. gości. Rodzina, sąsiedzi i koledzy teścia. Było jak w piosence z polskiego weslela: “…strumienie wódki i trochę wina, zarżnięta świnia….I ten tłusty bit!”
no może nie strumienie wódki, ale ryżowego bimbru to i owszem
_____________________________________________________________
OCZYWIŚCIE SOLENIZANT RÓWNIEŻ WYCHYLIŁ CONIECO ZA WŁASNE ZDROWIE…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz