Jak każda opowieść, tak i ta kończy się HAPPY ENDem. Pozwolenie na pracę dostałem ostatecznie w sierpniu 2008 roku. Zgodnie z oczekiwaniami (moimi oczywiście) musiałem podpisać kontrakt na 3 lata - z możliwością rozwiązania go w dowolnym momencie.
Tym sposobem jestem znów legalnym pracownikiem w Wietnamie - a to nie takie łatwe i oczywiste. Zazdrosne oczy tysięcy nauczycieli angielskiego (pracujących tu zazwyczaj na czarno) spogląda na mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz