Wietnamska bezpieka znowu w Polsce
Grzegorz Lisicki
2008-05-30, ostatnia aktualizacja 2008-05-29 19:47
Co najmniej 120 uchodźców z Wietnamu przesłuchała w Przemyślu służba bezpieczeństwa tego kraju-dowiedziała się "Gazeta"
Fot. Jerzy Gumowski / AG
Według Amnesty International w ośrodku Straży Granicznej w Przemyślu przesłuchiwane jest co najmniej 120 osób
Wietnamczykom pomagała nasza Straż Graniczna, która zwozi Wietnamczyków z aresztów. To kolejna odsłona sprawy, o której pisaliśmy już kilka razy. W lutym podczas akcji policji i Straży Granicznej w podwarszawskiej Wólce Kosowskiej zatrzymano 89 Wietnamczyków, którzy w Polsce znaleźli się nielegalnie. Byli przesłuchiwani przez wydział A18 wietnamskiej Milicji Ludowej, który zajmuje się inwigilacją emigracji.
Namawiano ich do podjęcia współpracy z bezpieką, straszono deportacją. Zaprotestowała Fundacja Helsińska i Stowarzyszenie Wolnego Słowa, które opiekuje się mieszkającymi w Polsce wietnamskimi opozycjonistami. Sprawa przycichła, ale nie na długo.
- Wiemy o co najmniej 120 osobach, które od poniedziałku są przesłuchiwane w ośrodku Straży Granicznej w Przemyślu - mówi Robert Krzysztoń z SWS, współpracownik Amnesty International. - Wiemy też, jak wyglądają przesłuchania. Opowiedziało o nich ponad 60 aresztantów. Wśród nich było kilkoro Wietnamczyków zabranych w środku nocy z ośrodka dla cudzoziemców w Lesznowoli (woj. mazowieckie) i z aresztu w Białej Podlaskiej. Jednego z mężczyzn Straż Graniczna kilka godzin trzymała w samochodzie bez jedzenia, picia i toalety.
Straż potwierdza, że przesłuchania się odbyły i dokonują ich pracownicy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego Wietnamu. Cel - jak poinformował nas rzecznik straży płk Wojciech Lechowski - to "weryfikacja tożsamości osób, a w konsekwencji wydanie im dokumentów podróży".
"Weryfikacja" polega na wyłapaniu osób figurujących na listach poszukiwanych przez wietnamską bezpiekę ze wszystkich przesłuchiwanych. Takie listy mają ze sobą w Polsce funkcjonariusze A18. Gdy odnajdą poszukiwanego (a ten na przesłuchaniu potwierdzi swoje dane), ambasada Wietnamu od razu wydaje mu "dokument podróży".
- To wyrok. Taka osoba bardzo szybko zostaje wydalona - objaśnia Krzysztoń. Pozwala na to umowa, którą Polska w 2004 r. podpisała z Wietnamem. Daje ona możliwość wzajemnego przekazywania obywateli. - Choć tylko "daje możliwość", nasze władze z zapałem z niej korzystają. Jak mogą, pozbywają się z Polski emigrantów. Przesłuchania to jeden z elementów tej strategii - zaznacza Krzysztoń.
Wietnam jest jednym z ostatnich na świecie reżimów komunistycznych. W Polsce aktywna jest wietnamska opozycja.
Według Wietnamczyków przesłuchania wyglądają następująco: każdy z aresztantów jest przeszukiwany przez Straż Graniczną, wprowadza się go do pokoju, w którym jest tłumacz i funkcjonariuszka w cywilu, podaje nazwisko, a kobieta wyciąga jego teczkę z kupki leżącej na stole. Z teczką pod pachą przesłuchiwany maszeruje do pokoju, gdzie czeka trzech pracowników bezpieki. - Są agresywni, krzyczą: skąd pochodzisz, ile osób znasz w Polsce, do kogo jechałeś, masz rodzinę w Wietnamie, gdzie mieszkają? - opowiada jeden z przesłuchanych. Kończy się to podsunięciem dokumentu do podpisu. Jego treści nie sposób poznać, bo jeden z funkcjonariuszy zakrywa tekst dłonią.
Tym razem wietnamska bezpieka nie proponuje już współpracy w rozpracowywaniu opozycji. - To skutek skandalu, który wybuchł w lutym - przypuszcza Krzysztoń.
Sprawę postanowiono więc wyciszyć. Świadczy o tym komunikat, który znalazł się na stronach gazety wydawanej przez ambasadę po marcowym spotkaniu kierownictwa Straży Granicznej z ambasadorem Wietnamu. - Przetłumaczyłam go na polski - mówi Ton Van Anh, opozycjonistka mieszkająca w Warszawie. - Piszą w nim, że polska strona "zastosuje odpowiednią metodę rozwiązywania problemów (...), nie dopuszczając do komentowania spraw niezgodnie z istotą rzeczy osobom, które nie dysponują informacjami na ten temat". To znaczy - mediów i niezależnych organizacji.
______________________________________________________
Gazeta Wyborcza kontynuuje swoją matrixową opowieść na temat Wietnamczyków w polskich realiach. Wypada zamieścić komentarz:
1. Wydział A18 Milicji Ludowej - to Urząd Imigracyjny, który jest częścią Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (odpowiednik polskiego MSWiA - nazwa groźna, ale to tylko tłumaczenie liternalne nazwy ministerstwa).
2. Zatrzymany przez straż graniczną obcokrajowiec - jeżeli nie posiada dokumentów podróży podlega weryfikacji polskiej straży granicznej. Większośc nielegalnie przebywających w Polsce stanowią Wietnamczycy. Zweryfikować ich może tylko organ wietnamski - który robi to jak widać skuteczniej niż nasza Straż Graniczna. Organ wietnamski (czyli A18 - Urząd Imigracyjny) wydaje delikwentom dokumenty podróży - tak aby mogli zostać deportowani do Wietnamu. Wietnam się do tego, aż tak nie kwapi - bo koszt deportacji pokrywa strona wietnamska.
3. Napewno procedura weryfikacji nie należy do przyjemności - ale sądzę, że procedura opisana w tekscie jest nieprawdą. O ile działalność Straży Granicznej nie jest przyjemna i nie podlega weryfikacji - ale pisanie o mediach i niezależnych organizacjach w Polsce jest lekkim nadużyciem.
4. Deportacja do Wietnamu może nie należy do przyjemności - ale o jakim wyroku i konsekwecjach mówimy? Chyba o konsekwencjach finansowych - które ponosi osoba nielegalnie przebywająca na terenie polski oraz o konsekwencjach prawnych, które wynikają z nielegalnego wyjazdu z Wietnamu... te ostatnie ponoszą w różnym stopniu obcokrajowcy łamiący przepisy wietnamskie.
Nie bardzo rozumiem konkluzję tego artykułu? Czy Staż Graniczna nie ma zajmować się weryfikacją cudzoziemców? Czy obywatele Wietnamu mają być traktowani w sposób wyjątkowy przez polskie służby? Tym co warte byłoby poruszenia to procedury udzielania wiz wjazdowych do Polski obywatelom Wietnamu. Dlaczego i na jakich zasadach mogą oni otrzymywać wizy? Czy nie można wprowadzić jednolitych i czytelnych standardów oraz polityki otwartości informacji? Wtedy uniknęli byśmy watpliwości na temat legalności pobytu obywateli Wietnamu w Polsce.
Mimo wszystko trochę mniej fałszywej martyrologii, a trochę więcej faktów i rzeczowych komentarzy ze strony fachowych ekspertów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz